poniedziałek, 6 maja 2013

Nie zapomnij, jakiś jest.




                - Do pokoju i nie wychodź! - jego głos jest przeszywająco zimny.
Jak kiedyś. Z jednej strony mnie to cieszy, bo nie będzie się o mnie martwił.
Ale z drugiej strony w chwili, w której te słowa padają z jego ust, jakieś ukłucie przeszywa moje serce.
W odpowiedzi na rozkaz kiwam tylko głową. Postanawiam nie wypowiadać na głos słów, które przychodzą mi na myśl.
                Stąpam najciszej jak potrafię po kamiennej posadzce korytarza, modląc się, aby nikt mnie nie zobaczył. 
Wypuszczam powietrze z płuc, łapiąc jednocześnie klamkę u drzwi do mojego pokoju.
Pcham je do przodu, zaciskając oczy i zagryzając usta, modląc się w duchu aby nie skrzypnęły.
                Gdy zmęczona padam na łóżko, a w ustach czuję smak krwi, zdaję sobie sprawę, że ktoś mnie obserwuje. Zrywam się gwałtownie z posłania, rozglądając z uwaga dookoła. Jednak w panującej w pomieszczeniu ciemności nie dostrzegam właściwie niczego niepokojącego.
                Oddycham ciężko. Zaciskam powieki, pozwalając oczą delikatnie zamglić się łzami. Gdy znów spoglądam na świat, w moim pokoju panuje już jasność. Ale niepokojących stworów, ani potworów z pod łóżka nie ma nigdzie w pomieszczeniu. Wzdycham ciężko i opierając plecami o ciężkie dźwiękoszczelne drzwi, zsuwam się na podłogę. Siadam po turecku, odchylając głowę w tył. Nie lubię gdy w pomieszczeniu panuje przesadna jasność, więc wciągam rękę, aby częściowo chociaż wyłączyć świecące na suficie ostrym światłem jarzeniówki. Jednak gdy opuszek mojego palca styka się z chłodnym plastikowym pokrętłem, coś każe mi pozwolić mrokowi opanować cały mój pokuj. Spoglądam przed siebie i widzę okno, które wychodzi na tak zwaną leśną bramę. Za nią nie ma nic, jedynie pozornie gładka tafla jeziora. Dźwigam się na nogi i podchodząc do szyby sięgam do żaluzji, opuszczając ją i choć na chwilę całkowicie odcinając się od otoczenia.
Następnie siadam na środku pokoju, pomiędzy moim łóżkiem, a tym które dotychczas zajmowała Victoria.
                Rozpościeram dłonie wpatrując się w nie uważnie, a już po chwili koniuszki moich palców zaczynają się tlić, znajomym już, choć nadal przerażającym dla mnie bladym światłem.
Uśmiecham się pod nosem, i staram się kontrolować rozprzestrzeniający się po moim ciele biały płomień. Oddycham głęboko zagryzając zęby i pozwalając światłu rozbłysnąć z całą mocą jaką skrywa ono, bądź może ja sama.
                Gdy otwieram oczy czuję jak całe moje ciało jest wycieńczone. Dźwigam się z twardego materaca, wpatrując w małe okienko, przez które wpada nie wpada nawet nikłe światło. Świat w którym żyję cały pogrążony jest w mroku.
Rozmasowuję szczególnie obolałe ramiona i kolana, następnie wyciągam z szafy czysty komplet ubrań składających się na mundur i zdaję sobie sprawę, że oto nadszedł pierwszy dzień mojego szkolenia w Szóstym Segmencie.
                Jeżeli zapuszczę się zbyt daleko trafię na Cmentarzysko.
A ja nie umiem zatrzymać się w odpowiednim momencie.
                Moje rozmyślania przerywa pukanie, walenie wręcz do drzwi kwatery w której się znajduję. Odwracam się od lustra i pośpiesznie otwieram drzwi.
- Blair już czas… -  głos Damona nagle się urywa, a ogniste tęczówki po raz pierwszy na mój widok gasną zamiast zapłonąć. Jego dłoń mimowolnie unosi się na wysokość mojej twarzy, a opuszki palców wędrują po nieokrzesanych falach włosów, które luźno spuszczone na ramiona osłaniają mi również twarz i oczy. Na wpół otwarte usta wpływa blady uśmiech.
Wszystko to trwa nie dłużej niż kilka sekund, a my zatrzymujemy powietrze w płucach jakby bojąc się wje wypuścić.
Ale już po chwili na powrót się prostuję i otwierając szerzej drzwi wpuszczam Mortema do środka. Jego tęczówki na powrót płoną, a dłonie są mocno wciśnięte w dość głębokie kieszenie munduru.
                Dopiero teraz zdaję sobie sprawę, że mój przyjaciel także ma na sobie strój Wojowników.
- Masz Zmysł? - pytam stając  z powrotem przed lustrem i zaplatając włosy w luźny warkocz.
- Zostaw- wyrywa mu się nagle i widzę płonące tęczówki odbijające się w lustrze. Stoi tuż za mną, sprawiając tym samym, że zaczynam się bać coraz bardziej.
Jego dłoń, gorąca, prawie paląca wędruje po moim policzku w kierunku ust. Kciuk dotyka lekko mojej wargi a potem wędruje do ramion i odwraca mnie ku sobie zakleszczając w silnym uścisku. Wtula twarz w moje włosy, przysuwając usta do mojego ucha.
- W Szóstce pod żadnym pozorem nie wolno ci ujawnić swoich umiejętności. Nie wolno ci też śpiewać tej piosenki. Pamiętaj - jego szept wdziera się do mojego ucha wraz z falą gorącego powietrza.
Następnie odsuwa mnie od siebie, na długość wyprostowanych rąk i wciąż kurczowo ściskając moje ramiona spogląda mi w oczy wskazując nieznacznie głową na róg pokoju, w którym znajduje się maleńka czarna kulka wisząca pod sufitem. Po czym miękko znów wciąga mnie w swoje ramiona.
- Dziś rano - szepce zapewne domyśliwszy się pytanie które cisnęło mi się na usta. - Dbaj o pozory !
Nie rozumiem co chce przez to powiedzieć, ale pojmuję gdy nachyla się nade mną i składa na moich ustach delikatny pocałunek. Momentalnie dociera do mnie, ze po tym co zrobiliśmy wczoraj muszę być bardzo przekonująca, bo inaczej nikt nie uwierzy, że nie próbowałam uciec.
Dlatego decyzję podejmuję momentalnie.
                Przylegam do niego całym ciałem i zamykając oczy zarzucam mu ręce na szyje.
Nie całuję go mocno, tylko delikatnie, ale wtulam się w niego i czuję jego ręce oplatające mnie  w pasie. Ma ciepłe usta, jak samo jak dłonie i twarz. Całuje mnie delikatnie, jakby chciał mnie przeprosić za to, że musi mnie pocałować.
Po chwili odsuwa się ode mnie i przez moment wpatruje się intensywnie w moją twarz. Dopiero potem prawie niezauważalnie kiwa głową, na znak, że jest dobrze. Potem odsuwa się ode mnie i łapiąc za rękę wyprowadza na korytarz. Gdy drzwi się za nami zamykają oboje wzdychamy ciężko, a do mnie dociera fakt, że teraz nie ma już możliwości odwrotu.
                Ważne są tylko pozory…

2 komentarze:

  1. Czy ja już mówiłam, że twoja historia jest tak... namacalna, że kiedy ją czytam, to aż trzepie mnie ze strachu?

    OdpowiedzUsuń
  2. Cholercia muszę przeczytać od początku, a cały czas mi się nie udaje .____. Jej, jej, jej. Bosko.

    OdpowiedzUsuń