piątek, 26 kwietnia 2013

Tam daleko, gdzie nie ma słońca




                -Naprawdę jesteś na tyle głupia? - jego głos niesie się echem po lesie, niknąc stłumiony nieprzeniknionym gąszczem.
Prycham, spoglądając prosto w jego wzburzone oczy. Ogień szaleje w nich, jakby zaraz miał wybuchnąć, wydostając się z tęczówek na zewnątrz. 
-Jak mogłaś tam pójść - kolejny krzyk, na który reaguje tylko prychnięciem. - Przecież tam kryje się bestia - staje tuż przede mną, właściwie szepcząc ostatnie słowa. 
                Płomienie w jego oczach gasną, sprawiając, ze w lesie dookoła nas panuję prawie całkowity mrok. 
Leniwy uśmiech wpływa na moje wargi.
Więc jednak!
                - Powiedz mi coś o niej - przybliżam się do niego jeszcze bardziej, czubki naszych nosów prawie się stykają. 
-Nie - kręci głową spoglądając na mnie uważnie.
-Powiedz ! - krzyczę ostro, po raz pierwszy podczas tej rozmowy.
Jednocześnie dociera do mnie, że dźwięk, który uciekł z mojego gardła, wywołany przypływem gniewu nie brzmiał wcale jak mój głos.
                Jasne światło pada na stojącego tuż przede mną Damona. Jego twarz wykrzywia grymas wściekłości, coraz wyraźniej mieszający się z przerażeniem. 
Poświata powoli, stopniowo rozświetla niewielką powierzchnię wokół nas.
Moja skóra znów jaśnieje, trawiona błękitno-srebrzystym ogniem, a ja znów nic nie czuje. Poblask jest tym razem jednak o wiele delikatniejszy.
                Turkusowe światło moich tęczówek odbija się na bladej twarzy mego dawnego przyjaciela. 
- Ty... - głos więźnie mu w gardle, a rozbiegane oczy pierwszy raz odkąd spotkałam ciemnowłosego w podziemiach mają wyraz.
- Powiedz - powtarzam, wpatrując się błyszczącymi oczyma w jego ogniste.
 - NIE! - ostry krzyk wdziera się do moich uszu w tej samej chwili, w której płonące żywym ogniem ręce pchają mnie w tył, przewracając na ziemię.
Syczę, i nim zdążę się zastanowić nad tym jak postępuję  zrywam się na równe nogi i rzucam na Damona.
                Zatrzymuję się.
Jego ciało płonie. 
Chłopak, stojący przede mną żarzy się żywym ogniem.
Każdy palec, każdy włos, każda rzęsa. Wszystko.
Płonie. 
Ale się nie parzy.
Jego skóra jest trawiona przez płomienie, ale nie usypuje się w pył.
                Stoimy naprzeciwko, wpatrując się w siebie nawzajem z pod wpół przymkniętych powiek. 
Żadne z nas nie rozumie co się dzieje. Przecież normalni ludzie nie stają w płomieniach. 
Przymykam powieki, biorąc głęboki wdech. 
Może to wszystko, po prostu nie dzieje się naprawdę.
                Otwieram oczy, wiedząc, że do moich nozdrzy dociera znajomy zapach spalenizny. Palone drewno obraca się w pył, nie zarażając jednak ognistą zarazą kolejnego.
- Kim jesteś ? 
-A ty?
Spuszczam wzrok.
- Ty mi powiedz - błaganie maluje się przejrzyście w moich oczach.
Ale nie otrzymuję odpowiedź na wcześniej zadane pytanie. Nie zamiast tego z gardła mojego towarzysza uciekają jakieś nie artykułowane dźwięki,.
                Pięściami uderza w otaczające nas drzewa, sprawiając, że każde z nich w przeciągu kilku sekund staje się szarą kupką dymiącego pyłu.
W końcu, gdy w promieniu jakichś pięciu metrów dookoła nas nie ma już ani jednego drzewa chłopak staje naprzeciwko mnie.
- Nie możesz być tym, czym jestem ja - mówi zdecydowanym głosem, który tak samo jak mój brzmi inaczej, pewniej niż zwykle. 
-Czemu? 
Jego tęczówki uciekają przed moim badawczym spojrzeniem.
-Damon - proszę, jednak on nie reaguje. - Cassper - reakcja następuje natychmiastowo.
Ale gdy tylko jego ręka dotyka skóry mojego karku, oboje z nas przechodzi okropny dreszcz.
- Nie udusisz mnie - kpię z niego.
- Skąd pewność? - jego głos ocieka śmiertelną dawką jadu.
                Zaciskam powieki i tłumię w sobie ogromną wściekłość, która ogarnia mnie z zabójczą prędkością.
- Bo nie jesteś w stanie mnie dotknąć.
                Chłopak odwraca się plecami do mnie, a otaczający jego sylwetkę ogień znika stopniowo, aż w końcu cały jest na powrót uwięziony w jego oczach. 
- Nie rób tak. Nigdy więcej - instruuje mnie.
Spuszczam głowę i kiwam nią na znak, że zrozumiałam.
                Biorę głęboki wdech starając się z całych sił uspokoić.
Nic nie skutkuje. 
- Jakieś wspomnienie. Coś a czym tęsknisz - mówi cicho chłopak, a w jego oczach zdają się pojawiać łzy.
Przymykam powieki, a gdy znów je unoszę wiem.
Znalazłam sposób.
Ale to oznacza, złamanie danej obietnicy. Tylko, czy można próbować dotrzymać obietnicy złożonej komuś, kto sam z siebie obietnicy nie dotrzymał?
Na myśl o Victorii jasny, jarzący się wciąż delikatnie srebrzysty ogień  bucha na nowo ze zdwojoną siłą.
Zagryzam mocno zęby.
-Już - krzyczy Mortem, a ja posłusznie zaczynam nucić.
-Niczego nie świadome oczy szklą się łzami,
Żegnamy wszystkich tych których nie ma już z nami.
Wyklinamy wojnę, ciskamy wyzwiskami,
Chcemy odzyskać tych których nam odebrali.

Pamiętam gdy odchodziłeś,
Twe ręce splecione z moimi...

                -Starczy - przerywa mi Damon, a ja otwieram oczy i zdaję sobie sprawę, że otacza nas kompletny mrok. - Nie powinnaś śpiewać tej piosenki - instruuje mnie podnosząc z ziemi jakiś sporych rozmiarów konar i zapalając go w nie wyjaśniony, choć dość łatwy do wydedukowania sposób,  a ja mam ochotę rzucić się na niego.
-Wiem - odpowiadam jednak.
                Opuszkami palców czuję jak gorąca dłoń Damona łapie moją rękę, i zdaję sobie sprawę, z przenikliwego chłodu panującego w gęstym lesie.
Idziemy w milczeniu, stawiając kroki z uwagą, aby się nie potknąć. Wiem, że z każdym z nich jesteśmy bliżej miasta, z czego jednocześnie się cieszę i martwię. Wcale nie mam ochoty tam wracać.  

3 komentarze:

  1. Hmm... nie wiem co powiedzieć. Szczerze, to nie zrozumiałam o co w tym wszystkim chodziło, wybacz. Ostatnio jestem przygaszona, może to dlatego... :(

    Lisiak

    OdpowiedzUsuń
  2. Hej, rozdział jak zwykle fantastyczny. Uwielbiam postacie, miejsca, opisy, które wychodzą spod Twej ręki. Niby nic się nie dzieje, ale jednak emocje są. Szczególnie, że słucham No light - swoją drąga świetna nuta :D , czekać tylko na następny rozdział.
    pozdrawiam.
    ps. mogłabyś powiadomienia o nowej notce zostawiać na nocte-avis.blogspot.com , w spamie. Bo potem muszę spod rozdziału usuwać, a tak to w spamie sobie spokojnie poleży.

    OdpowiedzUsuń
  3. Mimo, że rozdziały są takie krótkie, to jednak te wszystkie opisy i sytuacje sprawiają, ze czuję jakby to było o wiele dłuższe *.*
    Rozdział genialny, po prostu tylko czytać z szeroko otwartymi oczami i podziwiać. ;3
    "Chłopak odwraca się plecami do mnie, a otaczający jego sylwetkę ogień znika stopniowo, aż w końcu cały jest na powrót uwięziony w jego oczach." - przez to zdanie kocham to opowiadanie jeszcze bardziej. Sama dokładnie nie wiem czemu. Może dlatego, że kocham ogień, a może dlatego, ze fajnie połączyłaś ten żywioł z oczami Damona *.*
    W zasadzie to nie wiem co tu napisać, bo jestem olśniona ;3
    Czekam z niecierpliwością na kolejny rozdział ^^

    OdpowiedzUsuń