piątek, 11 stycznia 2013

Słabość jest siłą. Siła jest słabością.

lub


               Ludzie, których mijam na ulicy wydają się być wszyscy tacy sami. Wszędzie wokół mnie migają blond włosy i spore, niebieskie oczy. Ich głębia i ostrość rysów twarzy jest jedynym co ich od siebie odróżnia.  Czasem twarze są przyjazne, o ciepłych, jasnych oczach. Czasem oschłe spojrzenia ciemnych niebieskich oczu przeszywają na wylot jakby wbijały się w ciało niczym szpilki.
Jednak żadne z oczu nie dorównują kolorem tęczówką Victorii, które w półmroku podziemnego miasta rozżarzyły się setkami gwiazd, jak nocne niebo,  a ich kolor przypomina teraz bardziej głęboką czerń niż granatowy.
                Na targowisku przez które się przedzieramy nie ma zbyt wielu dzieci, ale te które są wyglądają niczym małe kopie dorosłych. Jasne blond włosy i niebieskie oczy przywodzą mi na myśl perfekcyjnych aniołów z książek. W tłumie dostrzegam może dwie osoby o innym kolorze włosów i dochodzę do wniosku, że to osoby które nie pochodzą stąd.
                Nie do końca wiem co ze sobą począć, bo Victoria  stoi przy jednym ze straganów, więc zaczynam rozglądać się dookoła. Kilka straganiarek nachyla się do ucha sąsiadki i szepcząc coś, wytykają na mnie palcami. Chwilę trwa, zanim zdam sobie sprawę, że  nie są one jedyne. Matki kryją swoje dzieci, ludzie omijają mnie szerokim łukiem, sprawiając, że w promieniu dwóch metrów ode mnie nie znajduje się ani jeden żywy człowiek.
                W moje policzki uderza fala gorąca. Mojej własne krwi. Speszona wbijam uporczywe spojrzenie w ziemie. Słyszę jedno drwiące parsknięcie. I ani jednego więcej. Podnoszę wzrok w miejsce, w którym powinna stać osoba która się zaśmiała, ale widzę tam jedynie pustkę.
                Chwilę później czuję czyjąś dłoń, która delikatnie popycha mnie do przodu. Nerwowo odskakuję oglądając się jednocześnie do tyłu. Widzę Victorię. Kiwa lekko głową dając mi znać że mam iść do przodu.   Niepewnie podążam za nią, aż do wysokich, prostych drzwi, które po chwili się otwierają.
A mnie ogarnia wrażenie, że pakuję się właśnie w jeszcze większe kłopoty niż te do tej pory. Ale przekraczam  próg.
I gdy tylko to robię, ze wszystkich stron otaczają nas wojskowi ubranie w równe mundury, które różnią się jedynie ilością kropek na mankietach. Na czele idzie wysoka, zgrabna kobieta. Nie ma stroju gwardzisty, bliżej jej do stroju Victorii. Długie, jasnobrązowe, jakby spłowiałe od słońca włosy ma splecione w taki sam warkocz jak granatowo oka. Idzie z przodu zwrócona do mnie tyłem, nie jestem więc w stanie zobaczyć jej twarzy.
                Znów zatrzymujemy się przed drzwiami, jednak te są dość małych rozmiarów w porównaniu z tamtymi, i gdyby nie odstające  framugi nie zauważyła bym różnicy między nimi a wyłożoną drewnem ścianą.
Strażnicy zostają odesłani przez młodą kobietę, a potem drzwi zostają otwarte.
                Zielony pokój jest ciemny i mroczny pomimo kilku lamp żarzących się ostrym, zimnym światłem. Duże biurko stoi na środku, sprawiając, że momentalnie się spinam. Wykonuję kilka kroków słysząc, jak drewniane deski skrzypią delikatnie pod wpływem moich stąpnięć. 
Staję twarzą w twarz z kobietą w średnim wieku. Jest wysoka, a czarne niegdyś włosy są dziś przyprószone siwizną. Spierzchnięte, lekko czerwone usta uśmiechają się przyjaźnie, ale w mętnych żółtawych tęczówkach dostrzegam coś nie przyjemnego.
                - Witaj Blair - otwiera leżącą na biurku teczkę i przerzuca kilka kartek w końcu ujmując w palce jedną z nich. Widzę na niej swoje zdjęcie i jakieś słowa, jednak litery są zbyt małe abym mogła je rozczytać. - Jestem Prezydentem Kręgu - przedstawia się, a ja obserwuję jak zmienia się jej sylwetka, jak prostują się przygarbione plecy, gdy wypowiada te słowa.
- Dzień dobry - nie ufam ludziom. Nigdy im nie ufałam.
Ludzie to potwory.
- Znałam twoich rodziców - usta wciąż się uśmiechają. W oczach wciąż jest ten zimny blask. - I twoją siostrę - kiwam głową, a ona nie czeka aż coś powiem. - Proponowaliśmy im, żeby się tu przeprowadzili. Dawno temu. Nie chcieli. To była ich decyzja. Nie mogliśmy ich zmusić - ostra iskra traci na sile. - Tak samo jak ciebie… - jej głos jakby na chwile cichnie.- Ale masz prawo znać prawdę o ich śmierci…. -
                Moje mięśnie tężeją. Czuję się jakbym po kilometrach biegu wpadła do lodowatej wody. Nie jestem w stanie wykonać żadnego ruchu.
Krew która dotychczas pędziła w moich żyłach rozsadzając je, teraz gęstnieje, jakby zamrożona. Oddech tkwi w płucach a płuca zakleszczają się, jakby klatka piersiowa się składała.
Z moich turkusowych oczu płyną łzy. Wydaje się słaba. Ale w tej chwili właśnie taka jestem.
                - Tylko ty masz do tego prawo - gdyby słowa miały smak, te byłyby niezwykle cierpkie.  - Panno Owl? - koperta wyciągnięta w moim kierunku jest stara i spłowiała.
Przełykam głośno ślinę, a ręce mi się trzęsą gdy wyciągam kartki. Są trzy. Każda zapisana innym charakterem pisma.
Rzucam okiem na jedną z nich.
Duże ozdobne pismo, litery o obłych brzuszkach pisane czarnym piórem na najbardziej pożółkłej z wszystkich kartek.  
Pismo rozpoznaje momentalnie.
                Wciągam powietrze, zaciskam powietrze i gwałtownym ruchem, niemalże ze wstrętem puszczam stronnice, które miękkim ruchem opadają na ziemię. 
                Oddech drży, paznokcie wbijają się w wewnętrzną stronę dłoni.
                - Giniemy za wolność , giniemy za słowa Giniemy za bunt bo to wolna droga….
Zachrypnięty głos, to ten sam, który słyszałam na targowisku.
 I choć nie wiem czemu wypowiedział te słowa i skąd wiedział, jak ogromną są dla mnie słabością mam  sobie dość odwagi aby unieść wzrok.
I tym razem nie ma gdzie uciec…



Wszystkie zakładki są uzupełnione.



Czytasz = Komentujesz
Popieram akcję

2 komentarze:

  1. Zaczynam się wciągać w Twoje opowiadanie, naprawdę... Cóż, poczekamy zobaczymy, cóż to z tego się urodzi. Ciekawe jaka jest prawda o jej rodzicach. Czuję, że będzie szokująca.

    PS. Zapraszam na Prolog, na blogu :
    http://nocte-avis.blogspot.com/.
    Miłego czytania, Nikola.
    {sorry za spam.}

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja chcę nowy rozdział, zaciekawiłaś mnie o tych rodzicach. Czekam na nową notkę.
    PS: Zapraszam na nn

    OdpowiedzUsuń