piątek, 9 sierpnia 2013

Nie należy grać, za zbyt niską cenę


                Tej nocy, Szósty Segment nie śpi. Po przejściu szkolenia, nie zależnie od wyniku egzaminów, wszyscy mamy stopień szeregowych. Wojskowi świętują. Zielony, niknący w gęstwinie drzew, mroczny Szósty Segment, mieni się tysiącami pochodni i huczy głosem dziesiątek młodych ludzi. Tłum, tańczących i śmiejących się ludzi, po raz pierwszy jest kolorowy. Po raz pierwszy od początku szkolenia nie mamy wojskowych uniformów, nie musimy zaczesywać włosów w ten sam sposób, czy chodzić równo. Zniknęły łuki, tarcze, noże i  menażki z wodą.  jesteśmy ogromną masą ludzi, która ten jeden raz do roku świętuje na cześć wszystkich tych kadetów, którzy przetrwali.
                Rudowłosa dziewczyna wyrasta przede mną nagle, z rękami skrzyżowanymi na piersi i patrzy na mnie z delikatnym uśmiechem.
- Mortem raczej nie przyjdzie – rzuca, ostentacyjnie patrząc na mój strój. Marszczę brwi i unoszę je w górę spoglądając na nią zdezorientowana. – Nigdy nie przychodzi – bardziej syczy niż mówi, ale pomimo to uśmiech nie schodzi z jej twarzy. Również się uśmiecham i kiwam głową rozglądając się po rozświetlonej polanie. – A może jesteś w jakiś sposób wyjątkowa? – przekrzywia głowę  wpatrując się w jeden punkt za moimi plecami.
Odwracam się w tamtym kierunku i patrzę prosto na wysokiego, chudego chłopaka, o bladej cerze, z ogniem w tęczówkach. Koszula na nim wisi, a pod oczami ma okropne fioletowe cienie, jakby od dawna nie spał, ale pomimo to mimowolnie się uśmiecham. Obrzuca mnie jednym uważnym spojrzeniem i choć stoi daleko widzę jak się uśmiecha, ale nie podchodzi, więc odwracam się na pięcie i wędruję pośród tłumu szukając rudowłosej dziewczyny. Rzuca się w oczy. Rude włosy są upięte w wysoki kok, a szare oczy skrzą się w świetle niebieskawych pochodni. W swojej ogromnej bluzce, z niezrozumiałym napisem,  dziurawych spodniach i wysłużonych, treningowych butach,  jest o wiele bardziej kobieca, niż większość kadetek nawet we wciętych w talii sukienkach.  Staje przede mną, z kpiarskim uśmiechem i opiera ręce na biodrach.
- Nie podszedł? – unosi brwi do góry. Wzruszam ramionami rozglądając się po  Sklepieniu, spodzie Ośmiu Wymiarów. Z naszej perspektywy nie jest raczej ciekawy.  – Chodź! -  Dziewczyna łapie mnie za rękę i ciągnie w ogromny, kolorowy tłum. – To coś dla ciebie! – przekrzykuje wiwaty i wskazuje palcem w kierunku torów łuczniczych. Śmieję się pod nosem i czuję jak czyjaś ręce wypychają mnie do przodu, gdzie przejmują mnie kolejne, aż w końcu stoję przed całym tym tłumem. Ktoś zabiera mi marynarkę, ktoś wręcza łuk i klepie po ramieniu. Jestem jak w amoku.
                Tory łucznicze są rozdzielone przez ogromne pasy mieniącej się wszystkimi kolorami wody. Światło wariuje na jej tafli, tańcząc w rytm muzyki, która jest wszędzie. Ściągam łopatki, unoszę łuk i strzała przecina środek tarczy. Tłum wybucha brawami. Kolejna strzała ląduje na cięciwie. Napinam mięśnie. Strzała dziurawi swoją poprzedniczkę. Tym razem wiwaty nie mają końca. I nagle ktoś wypycha Damona. Przez kilka sekund wpatruje się we mnie, z lekkim uśmiechem, lustruje całą moją sylwetkę, od ciężkich butów, przez ciemne spodnie, granatową koszulę i zaciśniętą na metalowym ramieniu łuku pięść, aż po rozpuszczone włosy. Uśmiecha się szerzej. A potem po prostu znika w tłumie.


                 Zbieramy się o dziewiątej, w ogromnym blaszanym budynku. To schron, ale tylko tutaj mieszczą się wszyscy mieszkańcy Petram. Ludzie zbierają się wokół nas i siadają na ziemi tworząc po środku ogromny kwadrat. Znów wszyscy mamy mundury, znów stoimy w idealnie równym rzędzie, przodem do zgromadzonych. Stoję obok rudej dziewczyny. Wyróżnia się. Nie wolno nam się rozglądać, ale mimo to widzę, że jest jedyna. Uśmiecha się do mnie delikatnie gdy spoglądam na nią kątem oka. Boi się. Tak jak wszyscy.
                Wywołują nas według kolejności, w jakiej jesteśmy ustawieni. Pierwsza jest blondynka, która na początku wyrwała się przed szeregi. Dostaje plakietkę z nazwiskiem i naszywki na mundur. Zostaje w wojsku. Kolejny jest jakiś chłopak. Musi być z Wymiarów, bo ma ciemno brązowe włosy
 i orzechowe oczy. Dostaje zgniłozielony mundur i czarną torbę. Zostaje Wojownikiem. Kolejna jest jakaś dziewczyna. Czarne włosy, szare oczy. Dostaje szarą marynarkę - awansuje na wyższy stopień wojskowego. Dalej jest pięciu Wojowników, większość trafia do armii.
                W końcu nadchodzi kolej stojącej obok mnie dziewczyn. Podnosi głowę do góry i ściąga łopatki, widzę jak lekko wydyma usta, jak przymyka powieki i oddycha idealnie równo. Długi, rudy warkocz zwisa aż za łopatki, szare oczy błyszczą w białym świetle jarzeniówek.
- Adrainna Waremkova - jej plecy nienaturalnie się usztywniają, gdy wędruje przez salę. Jedna z kobiet ubranych w galowy mundur podchodzi do niej i z lekkim uśmiechem wręcza jej kupkę ubrań i czarną skórzaną torbę.
Jest Wojowniczką. Ma zmysł.
                Jestem ostatnia w swoim rzędzie. W następnym stoi jeszcze osiem lub dziewięć osób. Mundury są trzy. Wbijam paznokcie w uda i unoszę głowę nienaturalnie wysoko. Czuję jak moje policzki pulsują od krwi, która do nich napływa. Zaczynam rozumieć reakcję rudej. Nie mogę oddychać, a na moim czole pojawiają się kropelki potu. Kilka sekund, podczas których Adrianna staje obok wszystkich tych, którzy dostali mundury, ciągną się przez lata.
A potem ktoś wywołuje moje imię.
                Automatycznie stawiam stopę za stopą. Każdy nerw w moim ciele pulsuje, aż w końcu zatrzymuję się, obracam i staję twarzą w twarz z Keaną. Uśmiecha się do mnie tajemniczo i wręcza mi to samo, co otrzymała lata temu. W ciągu tych kilku sekund przyglądam jej się uważnie. Galowy strój, składający się z eleganckiej marynarki, z srebrnymi, lekko zmatowiałymi guzikami, czarnych, obcisłych spodni i eleganckich, pastowanych butów za kostki. Włosy ma splecione w taki sam warkocz jak wszystkie, ale nad czołem ma wplecione coś zielonego. Moja dłoń opada na mundur i w uszach zaczyna dudnić krzyk tłumów.  Odwracam się w bok i dość szybkim krokiem maszeruje, aż w końcu staję w równym rzędzie za rudą.
                Za mną staje wysoka, blond włosa dziewczyna, najprawdopodobniej z Podziemia i czarnowłosy chłopak, który do złudzenia przypomina mi Mortema.
                Ciemny las już nas nie dziwi. Stoimy w równym rzędzie otoczeni przez wojowników. Jest ich więcej, niż pojawiło się na ceremonii. Ci, którzy nie opuszczają Leża mają normalne stroje, rozpuszczone włosy. Leże to coś, czego nikt z nas nie potrafi zidentyfikować. Jest ogromne i nierówne jak grota, ale wygląda jak by wszystko w nim było drewniane. Zdaje się też, że nie ma końca, a jedynie pnie się w górę. A wysoko, u szczytu świeci światło. Schody pną się na całej wysokości, między nimi jest coś, co przypomina siatkę. Ludzie tam siedzą, zwisają z poręczy schodów a nawet ze ścian, za którymi kryją się pokoje.
                Nowych jest dziewięcioro. Ośmioro ubranych w galowe stroje Wojowników stoi naprzeciw nas. To ci sami, co na ceremonii.
I wtedy, kiedy jestem jednocześnie przerażona do granic i nienaturalnie spokojna, pojawia się on. Staje między nami, a pełnoprawnymi Wojownikami, cały ciemny, jak zawsze. I dopiero w chwili, w której ognistooki staje dokładnie przede mną zdaję sobie sprawę, że jestem piąta w szeregu. Stoję na samym środku. Kilka sekund ciągnie się w nieskończoność, aż w końcu Mortem obraca się przodem do największej publiczności, plecami do nas, i zaczyna mówić.
                Czeka nas ostatni etap szkolenia. Dopiero teraz staniemy się Wojownikami. O ile przetrwamy.


4 komentarze:

  1. Pragnę powiedzieć, że kocham to opowiadanie, że bede je czytac..
    Pozdraeiam i zycze weny
    ~Zuza

    OdpowiedzUsuń
  2. "O ile przetrwamy".
    Mocne zakończenie rozdziału, najpierw wstrzymałam oddech, a potem się roześmiałam.
    Tylko nie rozumiem jednego, ta ruda dziewczyna co stała przed nią i została wywołana przed nią to jest ta sama do której ona na początku podeszła?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A sorki zapomniałam się podpisać :P
      Pozdrawiam Mel.

      Usuń
  3. Nie wiem, w którym momencie, ale tak na pewno to ta sama, jest to jedna z bardziej znaczących postaci w biegu całej historii.

    OdpowiedzUsuń